Recenzja filmu

Kobieta z węgla

"Czarny śnieg" z kolejnego dokumentu o ekologicznej zagładzie przeradza się w ponurą opowieść o życiu w totalitarnym państwie. 
Kobieta z węgla
Źle się dzieje w Kisielowsku. To niemal stutysięczne miasto położone jest na terenach bogatych w złoża węgla kamiennego. Górnictwo ma tu prawie dwustuletnią tradycję. Jednak w ostatnich dekadach jego obraz został dramatycznie odmieniony. Do lamusa odeszły podziemne kopalnie. Dużo tańsze w eksploatacji okazały się kopalnie odkrywkowe. Dzika przyroda została zastąpiona potężnymi hałdami ziemi i węgla. Obecnie powietrze przesiąknięte jest pyłem i trującymi gazami. Ludzkie życie nic tu nie znaczy. Liczy się tylko węgiel, pieniądz i związane z tym wpływy.

Jest jednak ktoś, kto postanowił walczyć z jawną niesprawiedliwością i bezwzględnym narażaniem ludzi na niebezpieczeństwo chorób i śmierci. To Natalia Zubkowa. Kobieta doskonale zna jasną i ciemną stronę Kuźnieckiego Zagłębia Węglowego. Sama pracowała w kopalni. Jej mąż zajmuje się transportem węgla. Jej córki urodziły się w tym regionie i obie cierpią na poważne schorzenia nerek. Zubkowa zaczęła więc prowadzić lokalny portal informacyjny, w którym naświetla niecne praktyki kopalni oraz hipokryzję i korupcję władz.

Przez lata była niczym więcej jak ignorowanym głosem wołającym na puszczy. Wszystko zmieniło się, kiedy uwieczniła zimowy krajobraz Kisielowska. Miasto pokryła gruba warstwa śniegu – ten jednak nie miał znanego wszystkim koloru. Kisielowsk pokrył śnieg – tyle że czarny. Zrobione przez bohaterkę zdjęcia obiegły cały świat. Władze nie mogły już jej ignorować. Tak zaczęła się wojna Natalii Zubkowej z wiatrakami.

Początek "Czarnego śniegu" ogląda się niemal jak rasowy thriller polityczny. Natalii Zubkowej blisko jest do bohaterów z filmów Juriego Bykowa. Z Siergiejem z filmu "Major" mogłaby usiąść w jakimś ponurym barze i popijając czystą, kontemplować koszmar, jakim jest życie w Rosji, kiedy nie masz umiejętności ignorowania niewygodnych faktów. Podobnie jak Siergiej, Natalia nie potrafi przejść obojętnie obok zagrożenia, które jest dla niej oczywiste i wymaga natychmiastowego przeciwdziałania. I ona również odbija się od muru strachu, ignorancji, korupcji i walki o stołki. 

"Czarny śnieg" z kolejnego dokumentu o ekologicznej zagładzie przeradza się w ponurą opowieść o życiu w totalitarnym państwie. Oglądając to, czego doświadcza bohaterka filmu, widz uświadamia sobie, jak krucha jest idea osobistej wolności, jak mało znaczy wspólnota, dobro człowieka i jak wielką naiwnością jest przekonanie, że można rozliczać władze, że można się czegokolwiek domagać, kiedy żyjesz w świecie, w którym swobody obywatelskie są ulotną iluzją.

Dziś, w czasach rozpychania się Rosji na jej zachodniej granicy, "Czarny śnieg" ma dodatkowe przesłanie, które czyni z niego film ważny i aktualny. Przypomina bowiem widzom, że nie należy stawiać znaku równości między władzami a zwykłymi obywatelami Rosji. W państwie totalitarnym pierwszymi ofiarami są zawsze jego mieszkańcy.

"Czarny śnieg" próbuje zachować promyk nadziei. Nie jestem jednak przekonany, że reżyserce udało się to zadanie. Film rodzi wiele konstatacji – co jedna, to bardziej ponura.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?